Moje Mazury
Lubię Mazury.
Moje Mazury, to wieś Krzyże, Jezioro Nidzkie, Jezioro Wesołek, las – samo serce Puszczy Piskiej. To pobliska Karwica, Pranie, Wojnowo, Krutyń.
Mały skrawek, a wielkie „ dobro” które mam nadzieję, „udało mi się przyjąć”.
Te Mazury odkryłam dzięki Oldze Lipińskiej, której słowami Gałczyńskiego – dziękuję za wszystko i pięknie pozdrawiam.
„Mazury są dobre na wszystkie główne dolegliwości cywilizacyjne naszego męczącego wieku: przemęczenie, roztrzęsienie, wyjałowienie, pękanie głowy od rejwachu i różne takie.
Wiedzą o tym wszyscy, którzy je lubimy, albo przynajmniej czujemy to podświadomie, łaknąc spokoju, równowagi, harmonii, które ta ziemia rozdaje hojnie tym, co umieją te dobra przyjąć, omijając tylko takich, którzy wewnętrzny i zewnętrzny zgiełk uporczywie ciągną za sobą.”
Tak napisał wielki miłośnik Mazur, Andrzej Drawicz we wstępie do „Kroniki Olsztyńskiej” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
„Naszym patronem jest Gałczyński, bo odkrył Pojezierze wcześnie, bo wyczuł jego sens i dał mu głos swoim słowem poetyckim”, cytuję dalej Drawicza.
Po Gałczyńskim przyjechali tu inni wielcy polscy poeci, pisarze, artyści, aktorzy, dziennikarze, lekarze. To miejsce było często inspiracją dla ich twórczości.
Mazury, które sfotografowałam, nie są ilustracją poezji Gałczyńskiego, ale są związane z tym samym punktem na mapie, który opisał poeta w Kronice Olsztyńskiej i innych utworach powstałych podczas jego pobytów w Leśniczówce Pranie. Dlatego, pozwoliłam sobie zacytować ich fragmenty.
Hanna Siudalska
Warszawa, 2010 |